Sposób na... dodatkowe zajęcia "Dzieci Maryi"
Możliwe, że u progu nowego roku szkolnego zastanawiacie się czy i jakie zajęcia dodatkowe poprowadzić z uczniami. Chciałabym się z Wami podzielić dziś pomysłem, który wpadł mi do głowy w zeszłym roku (i zastanawiam się dlaczego tak późno) ;)

Dla starszych klas od lat prowadzę Koło Caritas, ale coraz bardziej chciałam zrobić coś dla najmłodszych, coś co też będzie motorem dla ich wiary, przybliży ich do Boga i da wiele radości.
Zatem z natchnienia Ducha (bo wiem, że to Jego dzieło) powstała grupa "Dzieci Maryi", skupiająca uczniów klas 1-3 SP.

Stowarzyszenie to istnieje już prawie od dwustu lat, jednak w mojej części Polski jest raczej mało popularne. A szkoda! Skupia ono małych czcicieli Maryi Niepokalanej, a wiemy przecież, że Per Mariam ad Jesum. :)

Spotkania były wypełnione śpiewem, zabawami, pracami plastyczno-technicznymi, poznawaniem Pisma świętego i oczywiście modlitwą. Trwały 45 min.
Było na nich wiele rzeczy, na które na lekcjach już zwyczajnie nie starczało mi czasu. Było to w pewnym stopniu uzupełnienie katechezy, ale w luźniejszej już formie.
Stąd też wykorzystałam do tego salę oddziału zerowego, gdzie jest dużo miejsca na dywanie, ale również stoliczki kilkuosobowe. Ułatwiało to pracę w grupach oraz poznanie się i tworzenie się więzi wśród dzieci, które były z różnych klas.
Oczywiście takie spotkania mogą się też odbywać w parafii (jeśli tylko macie do tego odpowiednią salkę). Organizowanie ich w szkole dawało mi jednak nie tylko właściwe pomieszczenie, ale też możliwość zorganizowania ich od razu po lekcjach i włączenia uczniów z różnych parafii.

Widziałam, że ta forma zajęć przyniosła maluchom radość, a szczególne pomogła w pogodnym przeżywaniu wiary. Mnie dało to też wiele satysfakcji :)

Jeśli jeszcze się wahacie - spróbujcie :) u mnie zabrakło miejsc!
Zobaczycie, że są rodzice, którym zależy na wychowaniu religijnym swych pociech. Byłam pełna podziwu dla tych mam, które odbierały dzieci po skończonych szybciej lekcjach, a następnie za 2-3 godziny przyprowadzały je ponownie do szkoły.
Okazuje się, że pomimo wszystko taka "dodatkowa religia" w tygodniu ma rację bytu :D

Komentarze

  1. Podziwiam naprawdę!ja nie umiem i nie mam takich pomysłów żeby z dziećmi prowadzić jakieś zajęcia .gratuluję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga